Między ziemią i niebem - Wiesław Lachiewicz Zobacz większe

Między ziemią i niebem - Wiesław Lachiewicz

Nowy produkt

Wyd. I, s. 152, format 146 x 210 mm, oprawa kartonowa lakier.

Więcej szczegółów

Dostępna

16,80 zł brutto

Dodaj do listy życzeń

Więcej informacji

   Osobista, pogodna książka poety (m. in. w 2013 roku wydał tom „...do światła czy donikąd” w renomowanej Bibliotece Poetów LSW) wracającego do traumatycznych przeżyć i doświadczeń sprzed lat.
Ten szpitalny, ale niepozbawiony humoru zapis nie jest reportażem, raptularzem czy też pamiętnikiem. To relacja wydarzeń i refleksje z czasu o obszerniejszym wymiarze niż ten, który biegł od 26 czerwca do 31 lipca 1986 roku.
Autor przyznaje, że spodziewając się rychłego powrotu między ściany szpitala (obojętnie którego) zwlekał z ujawnieniem swoich myśli, by dopiero po kilku latach wyznać: „tak widziałem i czułem wtedy, a tak rozumiem teraz”. Modlitwa Autora - „Boże, uchowaj mnie przed nagłym i niespodziewanym powrotem do tego... przybytku” - w dzień zrzucenia pasiastej piżamy, została wysłuchana. I nie powrócił, i nie miał „okazji” do ponownego przyjrzenia się naszemu trwaniu z tego samego punktu... W końcu zauważył, że postrzegany przez siebie świat i jego pojmowanie niewiele się zmieniło w tak długim przecież czasie. Dlatego też zdecydował się na przedstawienie tego, co ponad ćwierć wieku temu notował na... kolanach, a tak naprawdę na udach, w pozycji półleżącej.

Ciekawa, refleksyjna książka o życiu, otaczającej nas rzeczywistości, a przede wszystkim o przemijaniu. Oto jej fragment:

"n i e d z i e l a – 06.

     Czas między piętnastą a siedemnastą – w niedziele, czwartki i wszystkie święta nazywamy godziną Matysiaków. To pora odwiedzin. Ale próg szpitala można przekroczyć każdego dnia i w dowolnej godzinie. Trzeba tylko tego mocno chcieć. Najczęściej przychodzą tu warszawiacy. W niedzielę ciągną z różnych stron bliscy i znajomi „osamotnionych”, „skoszarowanych” nieszczęśników. Dyżurka, jak nienasycony smok, połyka wszystkich i wszystko. Chorym wprawdzie niczego nie brakuje, ale ich los, ich niedola, cierpienie... Biedny jesteś Franiu, Grzesiu, Stanisławie, więc niosę tobie, kochany, garstkę malin, wprost z naszego ogródka. Świeżutkie jak rosa, zerwane nad ranem. Tylko wyzdrowiej, wyzdrowiej, mój drogi. Masz sernik, kompot, jabłuszka... Tylko wyzdrowiej mój miły."

                                                                                                    

Opinie

Na razie nie dodano żadnej recenzji.

Napisz opinię

Między ziemią i niebem - Wiesław Lachiewicz

Między ziemią i niebem - Wiesław Lachiewicz

Wyd. I, s. 152, format 146 x 210 mm, oprawa kartonowa lakier.